literature

SH i wspolczesna literatura

Deviation Actions

brand-of-heroin's avatar
Published:
2.5K Views

Literature Text

najpierw komentarz, plz

- ... no i tak to właśnie było, rozumiesz? – pytanie zatańczyło w powietrzu wraz z drobinkami kurzu, po czym znieruchomiało, niecierpliwie oczekując na odpowiedź, która jednak nie chciała nadejść. Mężczyzna podciągnął sobie gruby wełniany koc pod szyję, kichnął i podjął zachrypniętym, ale ożywionym głosem – Ten telefon nie był przecież żadnym dowodem, tak naprawdę kluczowym czynnikiem okazały się być buty przyjaciela kuzyna żony brata zmarłego! A w szczególności dwucentymetrowe zadrapanie na...
Klucz obrócił się w zamku, zawiasy skrzypnęły, nogi przestąpiły próg.
- ... sznurówki były kupione we Francji, nie było możliwości, żeby...
Buty ustawiły się pod ścianą, kurtka zawisła na wieszaku, zakupy ułożyły na stole.
- ... nasz truposz jeszcze za życia dwa razy odwiedził Berlin, raz w interesach, drugi raz...
Szklanki wyskoczyły z szafki, zaśpiewał czajnik, liście herbaty zabarwiły wodę.
- ... jego brat mieszkał w Frankfurcie, ale widywali się często. Niestety...
Ugięły się sprężyny fotela, gazeta rozłożyła na kolanach, artykuł zaczął się czytać.
- ... jego żona o niczym nie wiedziała, ale może to i dobrze, biorąc pod uwagę...
Artykuł się skończył.
A sufit dalej nie odpowiadał.
Nie odpowiedział też po kilku następnych przeczytanych stronach, wypitych szklankach herbaty, ani nawet kiedy Watson wreszcie stracił cierpliwość.
- Na miłość boską, czy mógłbyś się łaskawie zamknąć, Sherlocku?!
Sufit obrzucił go pogardliwym spojrzeniem i ponownie skoncentrował całą uwagę na jaką tylko stać obłażący z tynku kawał betonu, na osobie swojego rozmówcy – Jedynego Na Świecie Detektywa Doradczego, aktualnie trawionego gorączką, kaszlącego, kichającego i z pasją opowiadającego o sprawie, którą miał przyjemność rozwiązać cztery lata temu w 30 godzin i 17 minut, podczas gdy cały Scotland Yard mógł tylko załamywać ręce i starać się uniknąć publicznego rozgłosu.
- Sherlocku, czy ty mnie w ogóle słyszysz?
- Ależ oczywiście, słyszę cię doskonale. Jednak na miejscu śmierci nie było niczego, co mogłoby...
Stopy wskoczyły w buty, ręka porwała kurtkę, trzasnęły drzwi.

*

Watson poprawił szalik i wcisnął dłonie w kieszenie kurtki. Był lekarzem wojskowym, widział więcej niż niejeden człowiek jest w stanie sobie wyobrazić, jednak żadne doświadczenie z przeszłości nie przygotowało go na spotkanie z Sherlockiem Holmesem. W żadnej mądrej książce żaden mądry profesor nie opisał tak beznadziejnego przypadku. Może on sam powinien przedstawić środowisku 'zespół Holmesa'?
Detektyw, który nie przypominał sobie, żeby kiedykolwiek w życiu się przeziębił, oczywiście nie dał sobie wytłumaczyć, że nurkowanie w Tamizie przy piętnastostopniowym mrozie nie jest najlepszym pomysłem, nawet jeśli sprawa tego wymaga. I tak o to mijał już trzeci dzień, który spędził na zmianę marudząc na nudę, grając na skrzypcach i prowadząc długie rozmowy z tym nieszczęsnym sufitem.
Doktor pokręcił głową, uśmiechając się gorzko.
Wynajmujesz mieszkanie z wariatem, czego się spodziewałeś?
Nagle zatrzymał się, uśmiechnął, obrócił na pięcie i w ostatniej chwili przebiegł przez przejście dla pieszych, wyciągając z kieszeni komórkę.

*

Struna zadrgała, zegar zatykał, drzwi zaskrzypiały.
- Byłem z Sarah w bibliotece, wybraliśmy kilka książek, którego mogą cię zainteresować.
Zaszurały buty, torba huknęła o blat, skrzypce zamilkły.
- Zacznij od tej, to moja ulubiona.
Książka przeskoczyła z ręki do ręki, kartki zaszeleściły, uniosły się kąciki ust.
- Wracam za pół godziny, miłej lektury.

*

- A ta?
- Przewidywalna. Oczywiste było, że to nie mąż ją zabił, tylko jego kochanka. Wplątywanie w to jego brata też nie miało sensu, on o niczym nie wiedział. Nie mówiąc już o siostrze zabitej. Podkochiwała się w jej mężu, to fakt, ale nie miała powodu jej zabijać. Wyciął bym kilka rozdziałów, zmienił zakończenie i... nie, to i tak nic nie da.
- No dobrze, a ta?
- O, ta była bardzo ciekawa. Aż pozwoliłem zaznaczyć sobie błędy w rozumowaniu autora. Najbardziej interesujący był fragment, kiedy...
- Boże drogi, pomazałeś całą książkę!
- Nie pomazałem, tylko zaznaczyłem błędy, to...
- Ale to książka z biblioteki, tak się nie robi!
- Nie?
- Nie, bo... a zresztą. A co sądzisz o tej, to podobno największe zaskoczenie współczesnej...
- Tak, też jestem zaskoczony. Nie mam pojęcia po co główny bohater pojechał najpierw do Paryża, zamiast od razu...
- Ale któraś chyba musiała ci się podobać, prawda?
- Jedna.
- Tak?
- Pod twoją nieobecność postanowiłem pokręcić się po domu w poszukiwaniu jakieś bardziej przyzwoitej lektury i zupełnie przypadkiem znalazłem pewien notes. Pomyślałem, że gdyby mój stary, dobry przyjaciel chciał coś przede mną ukryć, z pewnością nie chował by tego pod podwójnym dnem ukrytej szuflady biurka, do której kluczyk trzymał pod materacem, ale raczej wymyśliłby jakąś kryjówkę. To oczywiste. Toteż zacząłem czytać, z pewnością nie masz mi tego za złe, prawda? Powiem ci, że ja też lubię ten szalik...
:iconpromptmeme-pl: 'Sherlock i współczesna literatura' - innymi słowy sprawdzian, czy ja jeszcze w ogóle umiem zdanie sklecić. Wynik - nie umiem.
Właściwie to chętnie bym jeszcze kiedyś spróbowała wrócić do pisania, ale nie jestem pewna co z tego wyjdzie.
Krótkie, bo krótkie, napisane pod wpływem chwili, nie sprawdzone, trochę bez sensu, a co, kurde xD
© 2010 - 2024 brand-of-heroin
Comments114
Join the community to add your comment. Already a deviant? Log In
SanAngle's avatar
Rzeczywiście trochę bez sensu.. Ale powiem ci, że rozwaliło mnie zakończenie.
Jakoś trafił do mnie obraz Sherlocka gadającego o sobie, a później poprawiającego każdą książkę :)